MarcinMW MarcinMW
679
BLOG

Przypadek "Gazety Wyborczej"

MarcinMW MarcinMW Polityka Obserwuj notkę 22

 

W czasie obrad Okrągłego Stołu zdecydowano, że powstanie dziennik reprezentujący sylwetki działaczy opozycji ubiegających się o mandat do Sejmu Kontraktowego. Pismo to zostało nazwane „Gazetą Wyborczą”, a funkcję redaktora naczelnego jednemu z głównych przedstawicieli strony solidarnościowej w czasie rozmów Adamowi Michnikowi. Sama nazwa gazety wskazuje na to, że została ona założona jedynie na czas wyborów czerwcowych 1989 r. Jak się jednak okazało, w krótkim czasie stała się czołową na polskim rynku prasowym i ten stan trwa do dzisiaj.

 

„Gazeta Wyborcza” była bowiem w latach 90. najbardziej opiniotwórczym dziennikiem w Polsce. Niemal wszystko co napisała w tym czasie „Wyborcza” było traktowane jako prawda, niepodlegająca dyskusji. Dziennikowi Michnika na krótko zaszkodziła nieco tzw. Afera Rywina, jednakże szybko udało mu się odbudować swoją pozycję i dzisiaj o palmę pierwszeństwa w kategorii gazet codziennych „Wyborcza” rywalizuje z „Rzeczpospolitą”. Co takiego wpłynęło więc na sukces „Gazety Wyborczej”? Bez wątpienia talenty organizacyjne Adama Michnika odgrywają tutaj niezaprzeczalną rolę. Sukcesu „Wyborczej” nie byłoby jednak bez udzielenia jej poparcia przez tzw. salon pookrągłostołowy będący połączeniem „postępowych” działaczy i publicystów komunistycznych z umiarkowaną częścią opozycji solidarnościowej. „Wyborcza” przez ostatnie ponad 20 lat miała ogromy wpływ na postrzeganie rzeczywistości przez Polaków. Gazeta z ul. Czerskiej dokonywała w tym czasie szeregu manipulacji i przekształceń faktów zgodnie z własną linią programową. Publicysta Rafał Ziemkiewicz w swojej książce „Michnikowszczyzna” działania „Wyborczej” porównuje do „prania” mózgów.

 

Adam Michnik w czasie PRL-u uważany był przez władze za radykalnego i bardzo groźnego antykomunistę. Po 1989 r. wykonał on jednak nieoczekiwany zwrot i stał się jednym z najbardziej gorliwych obrońców autorów stanu wojennego, tłumacząc to historyczną zawiłością tamtych czasów. „Wyborcza” występowała także bardzo jednoznacznie przeciwko lustracji, nazywając ją polowaniem na czarownice, a jej zwolenników ludźmi chorymi z nienawiści. Ten sprzeciw wobec ujawnianiu agentów byłych współpracowników służb komunistycznych zapewnił gazecie Michnika poparcie sporej części establishmentu III RP, mającą ze sobą epizody agenturalne i bojącą się ujawnienia prawdy. Skąd taka pobłażliwość dla systemu komunistycznego i ludzi w jakikolwiek sposób w nim umoczonych? Być może bierze się to stąd, że rodzice Adama Michnika byli przedwojennymi działaczami komunistycznymi. Jego ojciec Ozjasz Szechter był nawet skazany za swoją nielegalną działalność. Brat z kolei Stefan Michnik był sędzią stalinowskim skazującym na śmierć żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego.

 

Prawdziwą obsesją Michnika jest groźba odrodzenia się polskiego nacjonalizmu. Uważa on, że naród polski jest skażony złymi według niego wpływami endeckimi i katolicyzmem. Kościół katolicki z kolei podtrzymuje polski antysemityzm. Należy więc, zdaniem Michnika, zmienić charakter polskości zastępując narodową tożsamość europejską. Konieczna jest też całkowita laicyzacja państwa. „Wyborcza” wielokrotnie starała się udowodnić mit polskiego antysemityzmu wyolbrzymiając udział Polaków w holokauście i lansując tezy socjologa Jana Tomasza Grossa, którego naukowa twórczość wpisuje się w nurt szeroko pojętego antypolonizmu, tak popularnego w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracuje Gross. Charakterystyczne dla tej gazety jest też to, że kiedy dochodzi do sporu pomiędzy Polską a jakimś innym krajem czy organizacją „Wyborcza” prawie nigdy nie staje po stronie naszego kraju. Udowadnia w ten sposób tezę, że najlepiej dla nas będzie, jeżeli będziemy siedzieć cicho i słuchać się silniejszych krajów, a nie wymachiwać niepotrzebnie szabelką.

 

„Wyborcza” konsekwentnie od lat zwalcza ruch narodowy w Polsce. Prawdziwym szokiem dla tego dziennika musiały być dobre wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2004 r., gdzie LPR uzyskało 16% głosów, co dawało drugie miejsce zaraz za Platformą Obywatelską, i do Parlamentu RP z 2005 r. Od tego czasu rozpoczęła się prawdziwa nagonka wyborczej na Ligę. „Wyborcza” oskarżała członków LPR i Młodzieży Wszechpolskiej, organizacji młodzieżowej, która była w tym czasie powiązana z Ligą, o sympatie neofaszystowskie. Krucjata GW przeciwko narodowcom przyniosła efekt, bo w następnych przyspieszonych wyborach do parlamentu Liga Polskich Rodzin poniosła prawdziwą klęskę.

 

Jednym z kluczowych elementów linii ideowej „Gazety Wyborczej” jest antyfaszyzm. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że dziennik Michnika elementów faszystowskich próbuje się doszukać w legalnie działających partiach politycznych i organizacjach. „Wyborcza” współpracuje także ze stowarzyszeniami lewackimi, także o charakterze bojówkarskim, jak na przykład Antifa. Gazeta ta czynnie wspierała też skandalicznie zachowujących się uczestników kontrmanifestacji wobec patriotycznego Marszu Niepodległości 11 listopada ubiegłego roku. „Wyborcza” zatem zamiast obiektywnie przedstawiać rzeczywistość bierze swój aktywny udział po jednej ze stron sporu ideologicznego.

 

W systemie demokratycznym jest miejsce na różne idee, także na te, które reprezentuje „Gazeta Wyborcza”. Adam Michnik i jego współpracownicy, mówiący tak wiele o wolności słowa, starają się jednak zakneblować usta wszystkim, którzy krytycznie wypowiadają się na ich temat. „Wyborcza” wyspecjalizowała się w wytaczaniu procesów sądowych ludziom, którym nie podobają się metody przez nią stosowane. O tym, jakie skutki mogą spotkać osobę krytykującą pismo Michnika, przekonał się nie tak dawno Jacek Kurski, który za swoje słowa musiał zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych.

 

Marcin Rezik

MarcinMW
O mnie MarcinMW

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka